23 lata minęło od momentu kiedy zamieszkałem na stałe w Polsce, zleciało tak szybko, że sam się dziwie. Do Polski przyjechałem w największą zawieruchę, kiedy padały dwie wierzy w Stanach jednoczonych – było wielkie zaniepokojenie, ja jako 17-latek byłem uradowany, że spełnia się moje marzenie i wszystko stawiałem na jedną kartę. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy z tego, co tak naprawdę się dzieje i tak naprawdę mało mnie, to interesowało. Mijają lata, a ja dalej brnę w swoich przekonaniach ale teraz mogę mówić o nich wprost i głośno. Nie mam skrupułów, nie mam czegoś do ukrycia i czegoś do wstydu, ja jestem – ja i nikt mi tego nie odbierze. Zawsze trzeba iść przed siebie i mieć własne zdanie, własne przekonania i słuchać własnego głosu. Rób tak – jak Ty to czujesz i nie słuchaj nikogo. Tak robie i tak radze innym.
Do tego aby złożyć dokumenty na obywatelstwo polskie potrzebowałem kilka lat aby dojrzeć do tej decyzji. Większość mi mówiło, że „zrób”, „dlaczego nie robisz?”, „ tyle lat mieszkasz, to powinieneś już mieć obywatelstwo” – owszem, może i tak, ale nie potrzebowałem tego, więc nie robiłem. Zazwyczaj spotykam obcokrajowców ze wschodu, którzy za wszelką cene chcą posiadać obywatelstwo w kraju UE. Ile pieniędzy w to wszystko ładu, ile marnują i czasu i pieniędzy, ile tracą nerwów, bo nikt normalnie nie powie jak wyglądają procedury.
Przyjechałem do Polski 11 sierpnia 2001 roku czyli w ten dzień przekraczałem granicę i zmierzałem do swojego celu, wtedy miałem wizę studencką, a większość ludzi podróżowało na wauczerach, które pozwalały przebywać na terenie RP 16 dni, ale wtedy nikt tego nie sprawdzał, jak nie dostałeś pieczątki do paszportu wjazdu, to teoretycznie mogłeś siedzieć w Polsce ile chciałeś. Nie było systemów ale były wielkie skórzane książki, gdzie jak nie miałeś wpisanego nazwiska i numeru paszportu, to byłeś czysty. Po wejściu Polski do UE – wszystko się zmieniło. Pierwszą kartę czasowego pobytu dostałem w 2002 roku na 2 lata, wtedy karty pobytu były rzadkością i w urzędach wydawano je szybko i bez problemu, w sumie nie wszyscy urzędnicy byli świadomi tego jak to działa ale jakoś to szło. Z biegiem lat dowiedziałem się, że mogę osiedlić się na podstawie pochodzenia polskiego. Pytałem w urzędzie, wtedy w lubelskim, w końcu dostałem klarowną odpowiedź jakie dokumenty potrzebowałem przedstawić, co trzeba było zrobić – dziś wszystko jest w internecie ale wtedy tego internetu nie było, to znaczy był ale nie tak powszechny jak teraz. W końcu dostałem drugą kartę czasowego pobytu na 3 lata i w 2006 roku dostałem zezwolenie na osiedlenia się. Ile czasu i nerwów mnie, to wszystko kosztowało, to nie da się opisać. W skrócie było tak, że po wejściu polski do UE, zmieniły się przepisy więc w urzędach był jeden wielki bajzel, po drugie na kilka miesięcy gdzieś zaginęły moje dokumenty, później jakimś cudem odnalazły się, w między czasie jakieś uzupełnienia jakieś rozmowy itd, owszem dziś też to tak długo trwa ale w tedy to trwało całą wieczność. W ramach rekompensaty dostałem kartę pobytu, a jeszcze w między czasie wizę na przedłużenie pobytu, bo wtedy nie było jak teraz, że się dostaje pieczątkę, że oczekujesz na dokumenty. Po kilku latach szarpaniny w końcu udało się, dostałem stały pobyt. Po takich przejściach nie chciałem już nic. Ale przecież nic nigdy nie wiadomo, przeprowadziłem się do Warszawy i tutaj chciałem zmienić dokumenty, więc kolejne formalności, wniosek o przeniesienie moich dokumentów z lubelskiego województwa, do mazowieckiego – oczywiści też była przygoda i sprawa rozciągnęła się z 2 tygodnie do 3 miesięcy, niby dokumenty gdzieś przepadły, a okazało się, że były pod biurkiem pracownika i prawie, że były deptane każdego dnia. Do tego jeszcze formalności związane ze ślubem i kolejna sterta dokumentów, to mnie wykańczało, zawsze było coś… Sami widzicie, że byłem bardzo zniechęcony tymi urzędami, więc jak słyszałem dokumenty, to dostałem szału.
Trochę czasu minęło, i przyszedł moment na wymianę karty, więc postanowiłem złożyć dokumenty na obywatelstwo. Zrobiłem to trochę droższym sposobem, ponieważ wszystko notarialnie, czyli zebrałem wszystkie niezbędne dokumenty, poszedłem do notariusza, on mi poświadczył wszystko za zgodnością z oryginałem, podpisałem, włożyłem do koperty i wysłałem do urzędu. Po 3 dniach dostałem wiadomość, że sprawie nadano sygnaturę i za miesiąc mam oczekiwać informacji, oczywiści sam wiedziałem, że miesiąc to nie potrwa więc przeciągnęło się do 6 miesięcy. Oczywiście i tutaj było wszystko do ostatniej chwili, ponieważ w między czasie wymieniłem kartę stałego pobytu i po otrzymaniu nowego dokumentu następnego dnia dostałem informację, że decyzja w sprawie obywatelstwa została wydana, więc szybko się udałem do urzędu, znowu kolejki, znowu nerwy, aż w końcu nie pewnie wchodzę do pokoju i mówię, że przyszedłem pod odbiór decyzji, dopiero jak zobaczyłem słowo, że uznaje za obywatela… to odetchnąłem – ufff. Zabrałem dokument i w podskokach wyszedłem. Z radości zapomniałem zapytać co mam zrobić dalej ale pojechałem do urzędu gminy z myślą, że może ktoś mi tam coś podpowie i ku mojemu zdziwieniu trafiłem na tak sympatyczną panią, że wszystko załatwiła sama i po tygodniu już dostałem dowód osobisty. Także po 23 latach, mogę śmiało powiedzieć, że jestem nowym i najmłodszym obywatelem Polski w rodzinie.
Dla tych co napotkają tą informację, dla tych optymistycznych obcokrajowców, którzy myślą, że można wszystko szybko i bezboleśnie załatwić, to niech zejdą na ziemie. Nic nie jest szybko, nic nie jest łatwe. Trzeba nabrać się cierpliwości, ale jeśli potrzebujesz uczciwej pomocy i porady, napisz – szczerze podpowiem i pokieruje, aby ułatwić Twój pobyt tutaj.