Kiedyś, ktoś powiedział, że jak się pójdzie raz na żużel, to zostajesz kibicem i zakochujesz się w tym czarnym sporcie. Dokładnie było i ze mną kiedyś mnie teść zaraził żużlem, tak i zostało do dziś. Jak każdy kibic, tak i ja czuje potrzebę i nie mogę doczekać się sezonu żużlowego, ryk silników, spalone sprzęgło ( jak siostrzeniec mojej żony mówi: „ten zapaszek” :-)) wspaniałych kibiców „Motoru”
Jakie mam plany? Tak jak już wcześniej zapowiadałem, to na każdy mecz wyjazdowy „Koziołków” będę jechał na rowerze z Otwocka do Wrocławia, Gorzowa, Leszna, Rybnika, Częstochowy, Zielonej Góry, Grudziądza, natomiast na pierwszy mecz w sezonie w Lublinie z Otwocka do Lublina pobiegnę 🙂 dokładnie tak, pobiegnę 160 km 🙂
Od dłuższego czasu siedzi mi ten plan w głowie, dokładnie tak samo było z rowerem, więc jest okazja aby go zrealizować, tyle, że na rower się siada, pedałuję 🙂 i jedzie, a tutaj trzeba pobiec… Czy dobiegnę? Nie wiem ale… Jest zawsze ale jest plan i trzeba jakoś to zrealizować inni nie mają takiej możliwości, a ja mam przyjemne z pożytecznym.
W zeszłym sezonie, na rowerze byłem tylko w Lublinie i Grudziądzu, był czad i zabawa, pot, kurz, łzy, piasek na zębach… nadchodzący sezon będzie bardziej ambitny, będzie większe wyzwanie, więcej kilometrów, więcej potu, kurzu, piachu… Nadchodzący sezon będzie przełomowy dla mnie dla moich planów i moich zamiarów, proszę śledzić przygotowania i wyjazdy na każdy mecz wyjazdowym.
Sezon 2020 będzie dodatkowym przygotowaniem na większe wyzwania, które rodziły się w mojej głowie przez lata ale także prześladują mnie i nie dają mnie spokoju od lat, tutaj zostawię nutkę nie pewności aby wszystkiego nie ujawniać ale powiem, że w najbliższych latach będzie grubo 🙂