Nie sprzyja mnie początek roku… Mówi się, że jest 7 lat tłustych i 7 lat chudych. Tak analizując, to chyba u mnie zaczęły się te lata chude. Zawsze mówiłem, że mnie nie dotyczą wypadki, że mnie zawsze wszystko ominie, przecież uważam, staram sie wszystko powoli robić, dbam os swoje bezpieczeństwo i innych, a tu masz, dosłownie tydzień po tygodniu… najpierw jeden palec, później drugi palec, później noga, a jeszcze od początku roku covid mnie dopadł. Masakra jakaś, może ktoś jakiś urok rzucił na mnie? Nie wiem, bo tak jeszcze w swoim życiu nie miałem.
Najpierw covid mnie dopadł ale to już opisywałem w poprzednich postach, chwila później rozciąłem palca dużego u prawej ręki i kilka dni później prawie uciąłem czwartego palca też u prawej ręki. Jak tylko zaczęło się wszystko goić i zacząłem funkcjonować w miarę sprawnie, to zdarzył się kolejny wypadek, nie fartownie zeskoczyłbym i złamałem lewą nogę.
Tyle razy zeskakiwałem z dużo wyższych wysokości, tyle razy uważałem i starałem się, tyle lat nic się nie działo, a tu raz i posypało się.
Wszystkiemu jest winien pośpiech, nerwy, nie uwaga. Człowiek czuje się pewny i przestaje myśleć o własnym bezpieczeństwie, przestaje uważać na błachostki i może właśnie to jego gubi.