Już wiesz o czym będzie ten wpis? Z czym Ci się kojarzy minimalizm?
Wielu z ludzi chce mieć, to samo co sąsiad lub znajomy albo kolega z pracy, każdy stara się pokazać jak z najlepszej strony, wielu żyje ponad stan tylko dla tego aby nie stracić w oczach u znajomych albo pędzimy na zakupy tylko po to aby coś kupić na promocji. Wiele osób zmienia pracę na lepiej płatną aby więcej zarabiać aby móc więcej wydawać. Wydając więcej zaczynamy zapożyczać się. Czym więcej zapożyczamy się tym więcej pracujemy aby móc więcej zarabiać aby wydawać… i tak w kółko. Zmieniamy pracę na lepiej płatną, wydajemy, kupujemy nowe mieszkanie, budujemy dom, zmieniamy auto i kupujemy co raz droższe…
Czy to wszystko jest nam potrzebne? Gdzie w tym wszystkim życie rodzinne? Wyjazdy? Wypoczynek? Pasje? Hobby? Człowiek zaczyna zatracać się i tracić sens w swoim życiu.
Czy goniąc to wszystko tak naprawdę nie tracimy siebie samych? Czy tak naprawdę to wszystko co mam jest mi potrzebne? Czy budując wielki dom lub kupując duże mieszkanie – ja tego właśnie potrzebuje? Czy właśnie to co robię, to robię na pokaz? Czy tak naprawdę potrzebuje dużego domu? Ostatnimi czasy zauważyłem, że znaczna liczba osób po prostu chce, to mieć. Często słyszę, że od przybytku głowa nie boli. Albo niech stoi lub niech będzie – jeść nie woła. Czy tak naprawdę, to wszystko co mamy nas nie przetłacza? Nie ciągnie, przypadkiem, nas na dno? Nie rujnuje życie?
Tak jak większość z was którzy znają mnie, to wiedzą, że mam tylko to co mi jest potrzebne, czego nie używam, to sprzedaje lub oddaje. Tak jest za wszystkim, narzędzia, ubrania, akcesoria, gadżety. Mam tylko, to z czego korzystam. Lubie porządek i lubie wszystko na swoich miejscach. W mieszkaniu nie znajdziesz u mnie czegoś, czego nie używam, w samochodzie, w busie i tak samo w biurze. Zawsze kupuje, tylko to co będzie mi służyć. Czy w pogoni za materialnymi rzeczami nie zatracimy wartości duchownych?
Poznaje każdego dnia wiele osób. Jedni zamożni, inni nie co biedniejsi. Ku mojemu zdziwieniu czym bogatszy człowiek tym mniej potrzebuje do funkcjonowania. Czym biedniejszy – tym bardzie potrzebuje dowartościować się i zagraca swoje życie zbędnymi rzeczami. Duża grupa ludzi żyje po to aby zarabiać pieniądze, żyje po to aby kupować. Żyją od wypłaty do wypłaty i potrafią rozważnie gospodarować swoimi finansami, a nawet tego nie umie, ponieważ nie są nauczeni tego. Większość z nas pochodziło lub pochodzi z biednych rodzin i każdy pamięta braki materialne w życiu. Pamiętamy, że rodzice kręcili się tak aby zarobić na nasze utrzymanie kosztem własnego życia. My jesteśmy przyzwyczajenie do tego aby dostawać i brać. Bardziej zamożni inaczej wychowują swoje dzieci – czyli jak sobie poradzić w życiu, uczą ich zarządzanie nie tylko finansami ale czasem, ludźmi. Tacy dzieci bogatych rodziców w brew pozorom są bardziej przystosowani do życia niż taka osoba która każdego dnia walczy o przetrwanie.
Czy to wszystko co posiadam ma jakąś wartość? Kiedyś w rozmowie zapytano mnie – płonie mój dom, co zabiorę uciekając z niego? Moja odpowiedź była nie świadoma ale trafna, odrzekłam, że nic. Pod czas tej rozmowy było jeszcze kilka osób, którzy zastanawiali się jak wynieść i uratować najwiecej dobytku. Po jakimś czasie to właśnie uświadomiło mnie, że tak naprawdę to co potrzebuje, to mam. Po co mi wielki dom kiedy nie ma mnie w nim? Po co mi wypasione auto kiedy nie mam czasu nim podróżować? Po co mi sprzęt wspinaczkowy lub inny sportowy, kiedy nie mam czasu uprawiać sportu? Po co mi sterta ubrań kiedy wystarczy mi kilka koszulek, dwie kurtki, trzy pary spodni… Po co ten balast?
Każdego jest marzeniem aby zarabiać krocie. Tak. Dokładnie. Wiele osób zarabia krocie ale nie każdy potrafi te pieniądze pomnażać tylko je wydaje – konsumuje, kupuje. Taka osoba nigdy nie wyjdzie ze spirali problemów. Jeszcze biedniejsi zawyżają swoje zarobki aby móc wziąć większy kredyt na dom lub mieszkanie ale nie biorą pod uwagę tego, że ten kredyt trzeba spłacać. Fakt w banku u nas nie zapytają o nasze wykształcenie tylko o nasze zarobki. Zawyżając je, robimy sobie nadzieje, że jakoś to będzie. Realnie? Jakoś to nie będzie, po prostu będzie klęska, płacz, zgrzytanie zębów i rozpacz.
Zauważam, ze ludzie nie lubią inwestować, ani pieniędzy, a ni swojego czasu we własny rozwój – natomiast lubią podziwiać i marnować czas na głupotach. Dlaczego nie dążymy do tego aby nas podziwiano za nasze mądre decyzję? Za nasze rozważne zachowanie? Za naszą mądrość? Za nasze umiejętne gospodarowaniem czasu…
Zauważam, że lepiej jest naśladować kogoś niż tworzyć własny wizerunek, bo naśladując już wiemy jak to będzie, a kreując własne nigdy nie znamy efektu końcowego. Dlatego ludzie wybierają łatwiejsze ścieżki aby nie wysilać się.
Zastanów się czy ten balast jest zbędny dla Ciebie czy możesz jakoś poradzić bez niego?