Piękna i wyczerpująca trasa, która prowadzi cały czas pod górę… Nic dziwnego, że są inne czasy i mała ilość uczestników. Przygotowania imprezy oceniam na bardzo dobrą. To jest stosunkowo młody maraton który powstał w ostatnich latach ale moim zdaniem z roku na rok będzie coraz ciekawiej.
Kilka słów o biegu.
Początek o 9:00, było chłodno idealna pogoda na bieg. Jedna pętla po starym mieście i śródmieściu i już było z górki na górkę, to był taki przedsmaczek tego co nas czakało dalej. Moim zdaniem najtrudniejszym odcinkiem była ul. Jana Pawła gdzie prawie 6 km było pod górkę.
Pierwszy raz po takim biegu zamiast łydek, uda mi bolą 🙂 co naprawdę rzadko u mnie to się spotyka ale taka była trasa.
Sama organizacja biegu na trasie była przecudowna, kibiców nie tyle co w Warszawie ale było sympatycznie, ruch na ulicach nie był zamknięty i to mi się bardzo podobało takie wszystko było naturalne.
Kryzysu raczej nie miałem dobrze mi sie biegło, po drodze pogadało się i tu i tam czas szybko zleciał, bieg też. Natomiast jak wróciłem do domu, to poczułem zmęczenie ale po godzinnej drzemce odczuwałem tylko uda.
Wystarowało w maratonie Lubelskim 649 osób, do mety dobiegło 612 osób, ja przebiegłem z czasem 135 czyli 3h 44min 16 sek, w kategorii wiekowej 30 – 39 lat, 39 czas. Chyba nie jest tak źle.
Jeśli ktoś chce zacząć biegać ultra biegi górskie, polecam Maraton Lubelski, dobre przygotowanie.
A tutaj wbieg na metę z siostrzeńcami Kasi, i pierwsze 100 m do maratonu dzieciaków 🙂
II Maraton Lubelski.